Profile: mijagi
Films comments:
Dzieło. Można by rzec -
studium z zakresu demonologii.
Jung mówił, że po pomyślnym
rozwiązaniu konfliktu nie popada
w samozachwyt, martwi się
raczej, że teraz nie wie, w co
wszedł demon. Gdzie jest dzisiaj
demon wytropiony w Białej
Wstążce?
Komentarz poniżej dowodzi
tylko tego, że nie warto czytać
recenzji przed obejrzeniem
filmu, bo można na niego pójść,
ale go nie zobaczyć. Jaka
diagnoza? Jaka idea do
przekazania? Jakie kazanie?
Wielkością tego filmu jest
zatrzymanie się na postawieniu
pytania. Pytania, które chwyta
za gardło.
Mamy tu wszystko, co w skandynawskim kinie najlepsze - olbrzymie wyczucie dramatyczne osadzone w poetyce absurdu. To zupełnie inaczej zdefiniowana "komediowość" niż przyjęło się u nas. Ot, taki mały wykład z filozofii bezdomności.
film polecam obejrzeć szczególnie w sieci cc, szczególnie z komentarzem w postaci nierozumnego rechotu części publiczności. film o współczesnej Polsce, o młodych ludziach rzuconych w gnój korporacji. ludziach, którzy zanim zaczęli myśleć, zaczęli zarabiać. zapamiętam ten obraz z nerwowym śmiechem w tle.
film polecam obejrzeć szczególnie w sieci cc, szczególnie z komentarzem w postaci nierozumnego rechotu części publiczności. film o współczesnej Polsce, o młodych ludziach rzuconych w gnój korporacji. ludziach, którzy zanim zaczęli myśleć, zaczęli zarabiać. zapamiętam ten obraz z nerwowym śmiechem w tle.
miało być "niewidzialne", "nieuchwytne", "subtelne"... wyszło przegadane, naiwne, bzdurnie patetyczne. disco dla wrażliwej młodzieży. pudło Panie Wenders. szkoda.
kto szuka przesłania, temu szukanie kino przesłania. bezkompromisowa zabawa formą. znakomita celność w punktowaniu śmieszności naszej i waszej. aktorstwo na najwyższym poziomie (nie tylko Szyc!). trochę może za dużo Masłowskiej na ekranie. w każdym razie obiecujący powiew świeżości w naszej kinematografii. gorąco polecam!
mojobeat, oni nie zachowują się jakby byli młodzi, zachowują się jak ludzie starzy. wartość tego filmu polega na tym, że rozprawia się ze schematem myślenia: "w porządku są ludzie starzy, którzy zachowują się jak ludzie młodzi". film pokazuje, że ludzie starzy mogą mieć w dupie ludzi młodych i młodość samą w sobie. mogą starość swoją celebrować, mogą starością się pysznić (dopiero na starość ma się odpowiednią gębę). wykorzystani? - dlaczego dorośli ludzie mieliby się czuć wykorzystani po tym, jak zgodzili się zagrać w filmie? starość to nie jest choroba tylko moment życia.
być może najlepszy film Allena. psychologicznie bezbłędny. formalnie doskonale spójny. pod skórą tego scenariusza pulsuje samo życie. polecam!
Film o ludziach starych, którzy nie "wyglądają młodo", nie "trzymają się świetnie". O ludziach, którzy potrafią umierać. Bardzo dobre kino.
bez "dłużyzn", bez patosu. szkoda, można było bardziej zaryzykować z korzyścią dla głębi przeżyć. zbyt poprawny, żeby go nazwać wybitnym. za to w kategorii: film Zelenki 10/10.
ciekawy montaż. dobre tempo. niestety Steranko nie stanął na wysokości zadania. gra tylko tyle, ile musi. w efekcie Okrasa jest postacią bez osobowości. zawodzi też Skolimowski, który uprościł sobie zadanie, robiąc z historii o czymś szalenie delikatnym, historię o tym, jak to "szalenie delikatne" dostaje w dupę. dwie sceny gwałtu w półtorej godziny dają dość obciążający emocjonalnie ładunek, a to i tak tylko dwa zdania do skonstruowania mocno przygnębiającej jako całość wypowiedzi.
Kolego, problem polega na
tym, że nikogo nie interesuje
czy Tobie się film podobał czy
nie podobał, tylko CO się w
filmie może lub nie musi
podobać. jak film jest
nietuzinkowy, trudno jest opisać
TO jednym zdaniem. Wyobraź sobie
prostą sytuację pod filmem są
dwa komentarze: A:świetny;
B:nudny film o niczym. Na jakiej
podstawie decydujesz? Bo
bardziej lubisz literkę B? jak
ktoś pisze uzasadnienie do
swojego lubię/nie lubię to
możesz się zorientować, czy też
na takie akurat aspekty filmu
zwracasz uwagę a stąd, czy dana
ocena ma dla ciebie jakiekolwiek
znaczenie.
co do diagnozy... cóż
jesteś świetnym psychologiem,
strzał w dziesiątkę, w związku z
moim "niskim ego" próbuję się
podbudować pisząc zagmatwane
recenzje z nadzieją, że ktoś
weźmie mnie za wybitnego krytyka
filmowego. człowieku, jak ty to
robisz?! masz też ręce, które
leczą?
reżyser mierzy wysoko. na szkielecie sensacji chce zbudować pogłębiony obraz psychologiczny. niestety osiąga tylko połowiczny sukces. dlaczego? Van Sant wyszedł z idealistycznego założenia, że jak głównym bohaterem jest młody chłopak, to nie trzeba szukać kogoś, kto zagra młodego chłopaka, a kogoś, kto jest młodym chłopakiem. że skoro filmowy bohater nie do końca rozumie sytuację w jakiej się znalazł, to trzeba spróbować "zagrać" chłopakiem, który nie w pełni zrozumie scenariusz. w konsekwencji decyduje się na współpracę z nastolatkiem nie-aktorem. dla powodzenia całości okazuje się to decyzja zła. Gabe Nevins w swojej wymagającej roli nie przekonuje. film warto jednak zobaczyć, jako szacunku godną próbę targnięcia się na wielkie kino. tylko?
reżyser zapomniał pokazać dramatu tego człowieka.
gdyby to był pierwszy film Zwiagincewa, pewnie zostałby okrzyknięty rewelacją wiosny i symptomem odrodzenia rosyjskiego kina. nie jest to pierwszy film Zwiagincewa i cieszy na podobnej zasadzie, jak cieszy jeszcze jeden dobry wiersz tego samego autora. Powrót jest dziełem sztuki. zachowanie w Wygnaniu poetyki Powrotu psuje wrażenie wyjątkowości tego drugiego. skoro jednak film powstał, polecam.
dotarł ktoś może do informacji, że to eksperymentalna produkcja, gdzie na film niemy nałożono dialogi?
sukces. scenariusz głęboko w cieniu reżyserii. jedna z lepszych ekranowych codzienności ostatnich lat. bo to, co oglądamy to codzienność właśnie, pełna niedramatycznych emocji, niebłyskotliwych dialogów, nieważnych wydarzeń biegnących w niepasjonującym tempie. za tym wszystkim dzieje się tajemnica samego życia, czyli to co zostaje kiedy opowiemy już wydarzenia i emocje. poszanowanie tej tajemnicy daje się tu wyczuć.
Wyjątkowo męczący. Pomijając momenty zaskakujące brutalnością, bardzo przewidywalny. Nie wniesiono do ogranego pomysłu nic nowego. Robi wrażenie? Tak, na podobnej zasadzie, jak robi wrażenie katowanie człowieka. Jako metafora odniesienie ma wąskie, nie wykraczające poza tregedię totalitaryzmu. Krótko mówiąc, można było wycisnąć z tematu znacznie więcej, a za nieusprawiedliwione artystycznie okrucieństwo reżyser powinien dostać w pysk. Nie polecam.
męczący
ogląda się po prostu źle.
przypomina to udawanie
rzeczywistości tak, żeby jednak
widz cały czas pamiętał, że to
tylko udawanie, że tak naprawdę
to jest zupełnie inaczej. rzecz
absurdalną można albo świadomie
powiedzieć w określonym celu
albo palnąć. korowód to film
palnięty. trzeba się uśmiechnąć
i wybaczyć.
ciepły
może faktycznie w
rzeczywistości mówi się trochę
więcej i szybciej, mniej się
siedzi na ławce z dużo młodszym
bratem, a z chłopakiem raczej
się uprawia seks niż rozmawia o
samochodach, ALE jak ktoś
potrafi w to wszystko wpisać
jakąś myśl, nie popadając przy
tym w banał, to należą się
oklaski.
///to nieprawda że gołębiarze są nieautentyczni:)
nudny film o niczym...
...można by napisać, tylko
po to, żeby po skali wywołanego
oburzenia Ci, co nie widzieli,
mogli oszacować format tego
filmu. dzieło.
warto
brawa za delikatność
ujęcia tematu. szacunek za
niezagłuszenie tego naiwnego
języka, którym mówi bohater.
komentatora nazywającego jednym słowem ["snuj"] efekt mozolnej pracy całego sztabu ludzi wokół realizacji marzenia, chciałoby się- dla zachowania proporcji- też jednym słowem określić.powstrzymam się.
im dłużej tym niepotrzebniej
konsekwentnie Lynch
opowiada się po stronie kina
nastroju, nie sensu. zdaje się
jednak, że ten pewien
specyficzny rodzaj niepokoju
udało mu się opowiedzieć w
czasie sporo krótszym niż 3
godziny.
jak na "materiał na
kultówkę" zbyt wtórny w stosunku
do rzeczy wcześniejszych.
pozostaje czekać na film, w
którym Lynch przekroczy siebie
zamiast kolejny raz się
potwierdzać.
asza, jeśli kino postrzegasz w postaci alternatywy Lynch-Gibson, to wiedz że jest to postać niepełna.
warto.
o wyborach i
odpowiedzialności-
niebanalnie.przekonywująco ujęte
relacje wewnątrz rodzin: matki z
córką, ojca z synem.obsada
idealnie dobrana do ról.dobre
zdjęcia.tylko potrzebne
dialogi.przyjemnie na to
patrzeć.
jeśli kogoś nie przekonał
"Granatowy Prawie Czarny", tu
nie będzie zawiedziony.w tę
historię wchodzi się jak do
domu.
dla uśmiechu
historia człowieka, który
marzy o bogactwie. nie o
marzeniach w ogóle. to nie jest
film o życiu;). parę bardzo
ładnych scen, gdzie kamera zdaje
się wprost tańczyć wśród
bohaterów. problematyka
historyczna muśnięta tak lekko
(przy tym dość konwencjonalnie),
że aż głupio o niej wspominać.
raczej trudno wynieść z tego
kina cokolwiek prócz uśmiechu,
ale to czasem wystarczy.
ważny
w głównych rolach: Poezja;
koszta wrażliwości. film nie
wpada w koleiny panegiryzmu.
udało się osiągnąć coś bardzo
cennego, trzeźwość spojrzenia na
poetę jako człowieka, ale
trzeźwość nietożsamą z
oceniającym dystansem.
najważniejsze są tu wciąż
kawałki poezji, tyle że nikt nie
zamazał ceny na okładce.
to nie jest film o realiach lat 60-tych. filmy o latach 60-tych pochodzą z lat 60-tych. jest temat uniwersalny: ciało kobiety. szkoda, że rzucone to wszystko w stare kostiumy. niech by się ktoś targnął na taki temat w dzisiejszych realiach, szowinista przebrzydły. trzeba się maskować fasadą przeszłości, żeby móc otworzyć gębę.